Dzień Ludzi Bezdomnych

W polskim kalendarzu prawie każda data łączy się z obchodami jakiegoś święta. Są dni wędkarzy, działkowców, zakochanych, dzień kobiet, dzień 40 męczenników czyli dzień mężczyzn, dzień kota, dzień…. Można by wymieniać te różne święta w nieskończoność.
Jest też dzień 14 kwietnia – mało kto z nas kojarzy, a z pewnością równie niewiele osób wie i pamięta, że 14 kwietnia to nieformalne, a przecież w życiu każdej społeczności bardzo ważne polskie święto – Dzień Ludzi Bezdomnych.
Żeby zrozumieć genezę oraz sens tego Dnia musimy cofnąć się w czasie do lat 90.XX wieku, a także wspomnieć osoby, za przyczyną których to święto powstało i jak jest ono ważne, nawet, jeśli jest świętem nieformalnym, o którym ani słowem nie wspomina ani prasa, ani radio, ani żadna ze stacji telewizyjnych.
Inicjatorem pierwszych oficjalnych obchodów Dnia Ludzi Bezdomnych 14 kwietnia 1996 roku, był Marek Kotański, twórca stowarzyszenia Monar oraz organizacji Markot. Na sam pomysł utworzenia takiego święta wpadł współpracownik Marka Kotańskiego, Krzysztof Cybruch.
Przypomnijmy, że Marek Kotański był założycielem stowarzyszenia Monar, organizacji pozarządowej niosącej pomoc ludziom wykluczonym, narkomanom, bezdomnym, będącym w trudnej sytuacji życiowej. Był też założycielem Ruchu Wychodzenia z Bezdomności – Markot, organizacji zrzeszającej pod swoją egidą około setki utworzonych ośrodków dla osób bezdomnych, a także samotnych matek z dziećmi, osób niepełnosprawnych oraz nieuleczalnie, terminalnie chorych. A także dla osób, które opuszczały więzienia. Marek Kotański, osoba, która wyciągała pomocną dłoń do wszystkich, którzy byli wykluczani z kręgów społeczeństwa. To dla nich powstało to święto, a także aby przynajmniej raz do roku, podczas jego nieformalnych obchodów, przypomnieć społeczeństwu, że takie osoby są, istnieją, borykają się z problemami. Takim problemem była i jest po dziś dzień bezdomność.
Aby stać się osobą bezdomną nie potrzeba wiele. Wystarczy kilka przyczyn, które z normalnie funkcjonującego w społeczeństwie człowieka uczynią osobę bezdomną. To niewłaściwie zainwestowane fundusze w niepewny interes, alkohol, czasem narkotyki, utrata pracy, rozwód, eksmisja z zajmowanego mieszkania, przemoc w rodzinie… Czasem wystarczy jedna z tych przyczyn, a czasem jest to ciąg czynników, które powodują, że nagle, z dnia na dzień staje się twarzą w twarz z widmem bezdomności. Początkowo jest szok, niedowierzanie, próby powrotu do normalnego życia, ale ten powrót nie zawsze się udaje. Szczególnie osoby o słabszej konstrukcji psychicznej nie zawsze potrafią znaleźć w sobie tyle sił, aby wrócić do tego poprzedniego, normalnego życia. Następuje wówczas etap załamania, depresji, bezsilność, te wszystkie czynniki, które osoby mniej odporne ciągną człowieka na samo dno. Kolejne etapy to ucieczka w alkohol, w narkotyki, noclegownie, kanały ciepłownicze, altanki na ogródkach działkowych, wszystkie te miejsca, które dla osoby bezdomnej mogą stanowić namiastkę swojego miejsca do życia.
Społeczeństwo nie lubi osób bezdomnych, które są przeważnie postrzegane jako alkoholicy, tzw. menele, osoby brudne, niechlujne, ot, taki gorszy sort społeczności miasta. Nie przyjdzie nam przeważnie do głowy, że takie osoby to często osoby wrażliwe, wykształcone, które po prostu przerosło życie i jego oczekiwania. Nie oceniajmy pochopnie, nie skreślajmy. Zwykle odwracamy się od nich z odrazą, obrzydzeniem i niechęcią. Bo śmierdzą, bo mają insekty, bo ciągną za sobą nieskończoną ilość plastikowych reklamówek, w których mają cały swój dobytek…
Właśnie do takich ludzi swoją pomocną dłoń wyciągał przez całe życie Marek Kotański. Wyciągał ją również do kobiet z dziećmi, które traciły swoje domy uciekając od przemocowego współmałżonka, one również stawały się osobami bezdomnymi, które nie zawsze potrafią sobie poradzić z nową sytuacją.
Owszem, istnieje w strukturze kraju sieć organizacji, ośrodków pomocy społecznej, niosących takim ludziom pomoc, ale ta pomoc nie zawsze i nie zawsze na czas jest udzielana. Istnieją fundacje, takie jak „Fundacja Daj Herbatę” które olbrzymim wysiłkiem, utrzymując się z darowizn i datków zwykłych ludzi, starają się nieść pomoc i zapewnić choćby najskromniejsze posiłki całej rzeszy ludzi bezdomnych, potrzebujących tej pomocy, a także pomagają wyjść z tego kryzysu. Pamiętajmy, że po dłuższym czasie bezdomności, osoba dotknięta tym stanem często nie potrafi już wrócić do normalnego życia, odrzuca oferowaną pomoc inną niż dostarczane posiłki, przedkładając życie w bezdomności nad normalne funkcjonowanie.
I dlatego, 14 kwietnia pamiętajmy, że stać się osobą bezdomną jest bardzo łatwo, wystarczy kilka dni, miesiąc, dwa, trzy niekorzystnych okoliczności, które wystąpią w naszym życiu i tak, jak na równi pochyłej można spaść na sam dół społecznej hierarchii.
To święto – 14 kwietnia Dzień Ludzi Bezdomnych ma na celu uświadomienie społeczeństwu tej banalnej, być może, prawdy, że droga do wykluczenia społecznego i bezdomności jest bardzo prosta. Ma też zwrócić naszą uwagę na problemy ludzi bezdomnych, także wykluczonych społecznie, gdyż brak własnego miejsca do życia jest chyba najgorszą rzeczą, jaka może spotkać człowieka. I że bezdomność to kryzys, a nie wybór!
Pamiętajmy, że z góry można patrzeć na drugiego człowieka tylko w momencie kiedy pomagamy mu wstać.