Mieczysław Kurzela

Grób rodziny Kurzelów

Najpierw widzą anioła. Wszyscy. Dzieci i dorośli. Odwracają głowy z zainteresowaniem, czasem gubiąc wątek opowieści snutej przez przewodnika. Jaśniejąca bielą monumentalna figura spowita jest w powłóczyste szaty. Potężne skrzydła, spływające wzdłuż ciała podkreśla wertykalność postaci, czyni ją wyższą podobnie jak spadające na ramiona pukle. Dopiero drugie spojrzenie pozwala wielu dostrzec oparty na dwóch filarach fronton z pięcioma akroterionami i czarne, ozdobione stylizowanymi kwiatami, naprzemiennie wpisanymi w linie krzyża drzwi. Anioł je otwiera, jedną dłoń opierając na lewym ich skrzydle, drugą na prawym, już uchylonym.

Całość tej architektoniczno – rzeźbiarskej grupy umieszczono na wysokiej podstawie na planie prostokąta, zamkniętej płytą grobową zaopatrzoną w cztery okrągłe uchwyty. Podstawę flankują cztery postumenty zwieńczone lampionami. Kto zdecyduje się dłużej postać przy grobowcu zwróci uwagę na czarną tablicę na frontowej ścianie podstawy. Tam, pod zdjęciem, a nad napisem informującym kto pochowany łaciński napis – LETUM NON OMNIA FINT – Śmierć nie kończy wszystkiego. Te same słowa, zaczerpnięte z elegii rzymskiego poety Propercjusza widnieją na weneckim grobie wielkiego rosyjskiego poety i wybitnego tłumacza literatury polskiej – Josifa Brodskiego. Nie dziwi, że tak ukochał nasz język i kulturę, skoro Propercjusz- inspirator Kochanowskiego był mu bliski.

Rytm polskiego serca jest przecież łaciński, nasz akcent pada na przedostatnią sylabę. Ta kultura łacińska wciąż żyje. Pogańska i ochrzczona, ze wszystkim co ze sobą niesie, wraz z greckim dziedzictwem i chrześcijańską wizją świata. Pojawia się w naszych domach i na cmentarzach, a grobowiec rodziny Kurzelów jest wyjątkowo nasycony przykładami. Portyk inspirowany Grecją, a wśród pięciu akroterionów cztery palmety i piąty – wieńczący całość –  krzyż na postumencie. W połączeniu z ornamentem na drzwiach przypominającym o rozdartej w chwili Ukrzyżowania zasłonie w Świątyni Jerozolimskiej. Zasłonie, według legend chrześcijańskich haftowanej przez Matkę Jezusa – Współodkupicielkę. Zasłona rozdarta, drzwi otwarte, a Posłaniec już nie stoi z mieczem, tylko czułym gestem pokazuje drogę. Wysoko, na tympanonie klepsydra, nie pozwalająca zapomnieć o tym, że czas na tej ziemi kiedyś się dla nas skończy.  I z klasycystycznym kultem piękna, według osiemnastowiecznych teorii tworzonego dzięki intelektowi, wybierającego z natury tylko jej najdoskonalsze dzieła. W jakimś sensie wierzyli, że piękno zbawi świat, a cóż to jest piękno i jak je rozumiemy możemy się właśnie – zainspirowani nasyconym wieloraką symboliką nagrobkiem zastanowić.