Niusia Herman

Kto znajdzie Niusię?

Prosty, sześcienny cokół. Na nim, ustawiony w kontrapoście posąg młodej kobiety. Prawa ręka lekko zgięta, lewa opuszczona wzdłuż ciała. Prosta, długa suknia przepasana szarfą z frędzlami i płaszcz cięty z koła oraz falujące włosy spadające na plecy przypominają ikonografię Madonn, ale – jeśli nic nie zostało zdewastowane i zapomniane – Madonna to nie jest. Brakuje jej choćby jednego charakterystycznego atrybutu. Na cokole napis: „Pamięci jedynej ukochanej Niusi Herman zgasłęj w dwudziestej wiośnie życia 10 czerwca 1894 r.”. Żadnego podpisu, co nie było częste.

Pod cokołem płyta, na niej herb Bończa, a pod nim wymienione trzy osoby: Henryk Skarżyński, Ewa Kossecka i Henryka Kossecka. Jedyną osobą, której związki z rodziną Hermanów udało się ustalić jest Konstanty Skarżyński herbu Bończa z Popowa. Po śmierci w lipcu 1915 r. nie spoczął z rodzicami w krypcie współfundowanego przez rodzinę kościoła, tylko na Powązkach. W dodatku w miejscu nie wykupionym dla siebie, tylko w grobie dziewczyny będącej najprawdopodobniej krewną żony, W 1888 roku w kościele św. Antoniego na Senatorskiej  poślubił bowiem Helenę Julię Herman. Niewątpliwie był to mezalians.

Luterański papa wybranki trudnił się krawiectwem. O ile wyznanie nie gorszyło nikogo, konwersje w obie strony nie były rzeczą rzadką, to już parantela z nieherbowym rzemieślnikiem tak. Pan młody w dniu ślubu liczył sobie 34 lata, co w owym czasie było już wiekiem słusznym, ale w wypadku panów dojrzałość trwała bardzo długo, więc można powiedzieć, że hrabia był dopiero u jej progu. Panna młoda za to już bardzo długo tkwiła w staropanieństwie, miała lat 32.

Pierwsze wydanie książki Balzaca przyznającej prawo do miłości paniom w trzydziestej wiośnie życia ukazało się dopiero czternaście lat przed urodzinami Heleny. Zresztą datę przyjścia na świat skrzętnie ukrywała, skoro do dziś w Encyklopedii Teatru Polskiego jest informacja – urodzona między 1850 a 1860. Panna była wybitną divą operową, kształciła się w Mediolanie, później pracowała w operze warszawskiej, co nie przeszkadzało jej koncertować nie tylko w Krakowie czy Lwowie, ale w Berlinie, Frankfurcie, Mediolanie, w operze włoskiej w Petersburgu, w Pradze. Wykonywała np. partie Jadwigi w Strasznym Dworze, Małgorzaty w Fauście, Anieli w  Kopciuszku, ale jej najwspanialszą rolą była Carmen.

Niestety, choroba przeszkodziła jej w kontynuowaniu kariery. We wspomnianej wyżej Encyklopedii Teatru Polskiego pojawia się również Wanda Herman z sugestią, że to młodsza siostra Heleny. Można by więc przypuszczać, że to Niusia. Jednak nie, Wanda opuściła scenę w roku 1900, więc sześć lat po śmierci naszej Hermanówny. W świadectwie zgonu ojca Heleny, wystawionym w Parafii Ewangelicko – Augsburskiej w Warszawie w 1862 roku figuruje jednak tylko troje nieletnich dzieci  – Ludwik, Edward i właśnie Helena. Nie ma Wandy ani żadnej innej siostry, co oczywiście nie znaczy, że więcej dzieci nie było. Jeśli oddano je do terminu lub na wychowanie do krewnych, to już nie wpisywano, że są przy matce, bo nie musiała łożyć na ich utrzymanie. O ile w przypadku Wandy mogło to być prawdopodobne, w przypadku Niusi już nie, urodziła się przecież w roku 1874 czyli 12 lat po śmierci ojca Heleny. Kto jednak przyjrzy się uważnie rysom wyrzeźbionej w pracowni Henryka Żydoka na Dzielnej panny zobaczy wyraźne podobieństwo do Heleny. Może znajdą się jakieś nowe dokumenty, może trzeba będzie jeszcze raz sprawdzić te, które się zachowały, bo i w nich zdarzają się pomyłki. Konstanty Skarżyński czasem figuruje jako Skarzyński, a jego żona w Encyklopedii Teatru Polskiego jako Helena Herman – Skrzyńska, a z pewnością tak się nie nazywała. Może też rodzina coś podpowie, o ile nie jest to tajemnica, do której przecież każdy ma prawo i wówczas lepiej dalej nie pytać i zachować dyskrecję.